Schody ruchome na trasie W-Z

W latach powojennych były jedną z największych atrakcji w Warszawie. Pierwsze w stolicy schody ruchome, otworzone w lipcu 1949 roku jako część założenia trasy W-Z, połączyły trasę z placem Zamkowym. Miały być podarunkiem od Moskwy, w praktyce jednak prezent nie nadchodził, mimo że budowa trasy zmierzała ku końcowi. Interweniowano u dyplomatów, ministrów, każdy obiecywał pomoc, ale kończyło się na obietnicach i dopiero pół roku przez ukończeniem projektu udało się sfinalizować zakup (już nie podarunek) schodów za wschodnią granicą. 
Warunki korzystania ze schodów były określone bardzo rygorystycznie (np. nie wolno było wchodzić boso, siadać na stopniach, stać bez trzymania, być w stanie nietrzeźwym, opierać się o poręcz czy wjeżdżać i zjeżdżać kilkakrotnie). Same schody są już teraz współczesne (po gruntownym remoncie w 2005 roku), ale ich otoczenie wiernie zrekonstruowane, a na miejscu można obejrzeć oryginalne części pulpitu sterowniczego.


Lokalizacja: Śródmieście














Komentarze

  1. Lubić, lubić, choć i tak jako dzieciak wolałem schody i drzwi automatyczne (naciskowe) na Centralnym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wreszcie się dowiedziałem na jakiej zasadzie działały te drzwi. :P

      Usuń
    2. Ja też za większy szał uważałem drzwi na Centralnym. W sumie schodów było już wtedy trochę, nie tylko tam, gdzie wspomniane drzwi, ale chociażby w "Smyku", więc te Starówkowo-WZowe nie były taką nowością.
      Zawsze sądziłem, że drzwi były na fotokomórkę.

      Usuń
    3. W Smyku, i w Domach Centrum też były, ale sklepów to ja nigdy nie teges, za to dworce - zawsze. Fotokomórkowe to już znacznie później. Te naciskowe, podobnie jak stare windy, nie otwierały się przed mniejszymi dzieciakami (tak circa <12 lat). No, i w niejednym filmie zagrały, ot choćby w jednym z odcinków 07 Zgłoś się.

      Usuń
  2. Fajna wycieczka w przeszłość. " W dni świąteczne tylko do góry" dobre i jaka oszczędność:)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W dni świąteczne po wczorajszej imprezie ludzie pracy mieli od rana wystarczający zjazd, zjazd mechaniczny nie był już potrzebny.

      Usuń
  3. Nigdy, jak pamiętam starymi nie jechałem. Szkoda ;(
    Na plus, że otoczenia nie zmienili. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. fajnie trzęsły się i skrzypiały. ale potem stały zamknione przez lata.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I teraz trzęsą, albo człowiek przyzwyczaił się po prostu do tych wszechobecnych nowoczesnych, i tutaj każde lekkie szarpnięcie wyczuwa.

      Usuń
  5. Schody w "Smyku" pamiętam głównie z tego, że nie działały i szło się boczną klatką, wyłożoną miką.

    OdpowiedzUsuń
  6. A mnie w Smyku najbardziej zapadły w pamięć windy. Jedna z nich stanęła nawet kiedyś między piętrami, razem ze mną i kilkoma osobami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba najgorszą traumą byłoby utknąć w szybie windy PKiN.

      Usuń
  7. Były tam, jak dla mnie od zawsze. Dobrze, że o nich przypomniałaś.

    OdpowiedzUsuń
  8. Zdjęcia przywodzą na myśl jakieś luksusowe wnętrza szklanego biurowca :) Tabliczka przefajna.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ciekawe, będę musiał się tam wybrać.

    OdpowiedzUsuń
  10. To już chyba zabytek, ale z klasą. Najgorzej było w dni świąteczne... :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kamienica - Hoża 41

Plac Kasztelański

Kamienica Pod Sowami - Okrzei 26